Wtedy spojrzałam na niego inaczej. Obrazy rozpieszczonej gwiazdeczki zniknęły z mojej głowy. Stał się kimś bliskim. Człowiekiem, który doskonale wie co we mnie siedzi.
- I wiesz co? Nie przepraszaj. Najlepiej zapomnij o tym i dalej bądź taka zimna i chamska w stosunku do ludzi - dodał i zniknął gdzieś w otchłani.
Co ja najlepszego zrobiłam?
- Przepraszam - Krzyknęłam kilka razy.
Wiedziałam że on na to nie zwróci uwagi. Dlaczego byłam taka głupia? Dlaczego nie zauważyłam, że ranię ludzi? Czułam się winna. Powinnam. Sama siebie tak urządziłam. Obrażałam się o byle co, a chciałam być traktowana jak dorosła.
- Ada, powiedz mi. Czy ja naprawdę jestem tak strasznie chamska? - zapytałam przyjaciółki wchodząc , z płaczem, do pokoju. Wiedziałam, że jest kimś kto potrafi mnie słuchać.
- Opanuj się. Nie płacz. Co się dzieje? - odpowiedziała widząc w jakim jestem stanie.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Nie byłam zdziwiona gdy ona stwierdziła, że Michał ma racje.
- Marcela. Jedź do niego. - zaproponowała nagle Ada.
- Masz rację - odparłam i wyszłam z jej domu.
Po mojej głowie snuły się przedziwne myśli. Iść czy nie iść? Nie wiedziałam co zrobić, więc znowu szłam przed siebie. Byłam zagubiona. Chciałam żeby ten dzień się skończył, bo wierzyłam w lepsze jutro. Kolejny raz się poddałam. Moje nogi poniosły mnie na cmentarz. Było już ciemno, ale ja nie odczuwałam strachu. Stałam przed grobem Kacpra. Czułam go blisko.
- Opiekuj się mną - powiedziałam i uklękłam obok pomnika.
Łzy leciały mi po policzkach. Kacper ułożył się koło mnie. Widziałam go. Uśmiechał się.
- Marcela. Wstawaj,obudź się - usłyszałam czyjś głos.
Zostałam również przykryta kurtką.
- Michał?! Michał.. poznaj Kacpra - powiedziałam.
Byłam w szoku.
- To ja. Twój ojciec. Chodź do domu kochanie - odparł '' Michał ''
Dlaczego jego widziałam? Miałam nadzieje, że przyjdzie i będę mogła mu wszystko wyjaśnić.
Dojechaliśmy do domu.
- Marcela - zostałam wyściskana przez mamę. Poczułam się dla niej odrobinę ważna.
- Chodź, ugotowałam kakao - dodała.
Napiłam się odrobinę i od razu się ocknęłam.
- Marcela co się dzieje? Jaki Michał? - zapytała mama.
- Mamo, bo pojawił się Michał i zaczęłam czuć bardziej. Zraniłam go - opowiedziałam jej całą historię. Czułam się wolna.
Musiałam jej o tym powiedzieć. Nie lubiłam mieć tajemnic przed rodzicami. Postanowiłam, że pójdę do pokoju, aby się zdrzemnąć. Usłyszałam jednak, przez przypadek, rozmowę rodziców.
- Wymyśl coś Paweł, proszę Cię - błagała mama.
Co oni wymyślili?
- Jutro ją tam zabiorę. Obiecuję. Nie denerwuj się - odpowiedział ojciec.
Czułam się podle podsłuchując ich rozmowy.
Całą noc nie zmrużyłam oka. W sumie to z nocy zostały tylko jakieś trzy godziny, więc płożenie się do łóżka nie miało sensu.
- Marcela! Ubieraj się - usłyszałam jak tata do mnie krzyczy z dołu.
Fakt, teraz chciał mnie gdzieś zabrać, tak jak obiecywał wczoraj. Przygotowana szybko zbiegłam na dół.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Niespodzianka - odparł.
Nie lubiłam niespodzianek. Chciałam wiedzieć od razu co i jak. Byłam ciekawa gdzie on ma mnie zamiar zawieźć. Dojechaliśmy do miejsca, które doskonale znałam. Na halę w której trenowali siatkarze.
- Chodź - powiedział ojciec wypuszczając mnie z auta. Co to wszystko miało znaczyć?
Doszliśmy na miejsce. Ujrzałam Michała.
- Tato? Co jest grane? - obejrzałam się za siebie ale ojca już za mną nie było. Co miałam przez to rozumieć? Widziałam jak Michał siedzi sam na ławce. Pierwszy raz zobaczyłam go tak smutnego.
- Michał - krzyknęłam i podbiegłam do niego, ale on nawet nie drgnął. - Michał, przepraszam Cię - powiedziałam, ale nawet na mnie nie spojrzał. - Proszę Cię powiedz coś - szarpałam jego ręką, ale on jakby nigdy nic poszedł grać. Wiedziałam, że nic nie mogę zrobić, więc pobiegłam do auta.
- Marcela.. Ada nam powiedziała, bo martwiliśmy się gdy zaginęłaś. Nie gniewaj się - powiedział do mnie ojciec, ale znowu gdzieś zniknął.
- Co się dzieje? - odruchowo się obróciłam.
- Wybaczam - zobaczyłam Michała. Nadal był smutny. Stał przede mną, popatrzył jeszcze chwilę i odszedł. Odetchnęłam troszeczkę z ulgą. Wybaczył mi. To dobry początek czegoś. Czego? Sama nie wiem. Wsiadłam do auta, w którym jak się okazało, był już ojciec.
- Wybaczył mi - niemalże pisknęłam. Z czego się cieszyłam? Zachowywałam się jak wariatka.
Kolejny świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :3
UsuńNiezły rozdział, trochę nie było wiadomo z tym na cmentarzu, ale to lepiej oddawało sytuację . :3
OdpowiedzUsuńSuper ! Nie mogę doczekać się następnego ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję baardzo :*
Usuńświetna historia, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdził:)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńwpadnij czasem do mnie :) - http://paradise-when-i-close-eyes.blogspot.com/2012/10/1-zupenie-nowa-zupenie-zagubiona.html
dziękuję i wpadłam <3
UsuńFajnie piszesz ;) bardzo dobrze stylistycznie i właśnie jakie fajnie się go czyta ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz :*
UsuńKiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału ? (;
OdpowiedzUsuńnie wiem czy dalsze prowadzenie tego opowiadania ma sens :c ale postaram się na piątek!
UsuńA dlaczego ma nie mieć sensu? Świetne opowiadanie,twórz je dalej ;).
Usuńnie wiem czy się opłaca dla dwóch/trzech czytających osób :c
OdpowiedzUsuńKobieto pisz bo sie już nie mogę doczekać ! :D
OdpowiedzUsuńkobieta napisze jak dojdzie do siebie :3
UsuńDokładnie,pisz nawet dla tych dwóch/trzech osób ;) Czekamy na kolejny <3
Usuń