Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 października 2012

2. ''- Zaczekaj - usłyszałam, ale biegłam już w stronę domu. ''

- Chyba sobie kpisz. On to wyższa liga. Nie spojrzałby na taką wieśniarę. Zresztą.. Nie mogę,nie podoba mi się. - przed moimi oczyma stanął Kacper.
- Już dobrze, przepraszam. - powiedziała Ada przytulając mnie.
Wspomnienia wróciły. Znowu myślałam o Kacprze, ale byłam na to przygotowana. Wiedziałam, że nigdy się tego nie pozbędę. Ludzie patrzą się na mnie i plotkują, że mam osiemnaście lat,a już straciłam najbliższą osobę. Mają racje. Sama tak czułam. Osiemnaście lat to początek życia, a ja już je praktycznie wypuściłam z rąk.
- Jak było dziewczyny? - zapytał nas tata gdy wchodziłyśmy do domu.
- Poznałyśmy ich. Marceli nawet się spodobał ten mecz - powiedziała Ada. Wkurzyła mnie.
- Nieprawda. - odpowiedziałam.
- Nie kłam. Darłaś się razem ze mną. Spodobało Ci się. Wiem o tym - sprzeczałyśmy się.
- Oj dobrze. Dziewczynki nie kłóćcie się. Musimy Wam coś powiedzieć. Siadajcie - przeszliśmy do salonu. Moi rodzice traktowali Adę jak własną córkę i nie mieli przed nią sekretów. Rozsiadłyśmy się wygodnie na sofie.
- Posłuchajcie .. - zaczęła mama. Zauważyłam, że trudno było jej o tym mówić. - Jestem w ciąży - ojciec objął ją w pasie.W ciąży? Jak to w ciąży? Byłam zdziwiona. Moje oczy się powiększyły. Spojrzałam na Adę. Ona się cieszyła. Dlaczego ja nie potrafiłam? Byłam wściekła. Popłakałam się i pobiegłam do swojego pokoju. Przekręciłam zamek i rzuciłam się na łóżko. Zachowywałam się jak histeryczka.
- Marcela! Otwórz te drzwi - dobijali się we trójkę do mnie. Walenie do drzwi przycichło po trzydziestu minutach. Dali mi spokój. Potrzebowałam tego. Jak to byli w ciąży? Będę miała rodzeństwo? Po co mi? Do mojej komórki zaczął się ktoś dobijać. Na wyświetlaczu pojawił się tylko napis ''zastrzeżony'', więc nie miałam pojęcia kto to. Z racji tego, że moje okno nie było aż tak wysoko zawiązałam firanę do balkonu i bez większych trudów zeszłam na dół. Miałam ochotę na spacer. Musiałam wszystko sobie dokładnie przemyśleć. Włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam. Uwielbiałam uciekać od problemów w muzykę. To mnie poniekąd uspokajało. Uliczki były puste, lekko zachmurzone co wprawiało mnie o gęsią skórkę. Mimo to szłam. Szłam przed siebie. Nie wiem gdzie, byleby jak najdalej od domu. Poczułam lekki ból w plecach. Ktoś rzucił we mnie kamieniem.
- Ała - krzyknęłam i odruchowo wyjęłam słuchawki. - Pogięło Cię ? - dodałam. Kto był tak niemądry żeby rzucać w dziewczynę kamieniem?
- Darłem się żebyś wyjęła słuchawki, ale Ty nic, więc pomyślałem - powiedział jakiś chłopak. Miał na sobie bluzę, a było tak ciemno, że nie widziałam jego twarzy.
- Moja rada? Na drugi raz nie myśl - odparłam chamsko.
- Przepraszam? - powiedział przymilającym głosem.
- Pytasz czy oznajmiasz? Czego Ty w ogóle ode mnie chcesz? - byłam ciekawa. 
- W sumie to boję się, że tutaj Ci się coś stanie - odpowiedział, a mnie wryło. Ktoś się o mnie bał, cóż za nowość.
- Mam ręce i nogi, więc jakoś sobie poradzę - odrzekłam.
- No nie wiem. Co Cię naszło na tak późny,samotny spacer? Mogę potowarzyszyć? - nieoczekiwanie powiedział chłopak. To było miłe.
- Nieważne - powiedziałam oschle. - Dowiedziałam się, że moja matka jest w ciąży. Miesiąc temu umarł mi chłopak. Nie mam powodów do życia - pękłam i wszystko mu opowiedziałam. Zaczęłam płakać jak dziecko. - Z resztą nie znam Cię. Żegnaj - powiedziałam gdy zorientowałam się co wyczyniam.
- Zaczekaj - usłyszałam, ale biegłam już w stronę domu.  Nie chciałam do niego wracać. Po co ja mu to opowiadałam? A jeśli ten ktoś mnie zna? Byłam naiwna jak zwykle. Nie chciałam wchodzić oknem, więc weszłam normalnie drzwiami.
- Mamo.. przepraszam - rzuciłam się jej w ramiona. Dziwiłam się, że tak często przepraszam ludzi, ale byłam zadowolona, bo to potrafiłam. Umiałam przyznać się do błędu. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Córeczko nie przepraszaj. Ja Ciebie rozumiem - odparła. Ona zawsze potrafiła mnie podnieść na duchu. Wiedziałam, że byłam okropną córką. Może lepiej, że urodzi się nowe dziecko? Pewnie będzie lepsze ode mnie. Da im szczęście, a nie odwieczne problemy tak jak ja.  
      Następnego dnia wchodząc do szkoły moją uwagę przykuła dziwna informacja. 

  '' Szukam dziewczyny o imieniu Marcelina. Brązowe włosy, piwne oczy. Wredna, ale słodka. Rozmawialiśmy po meczu.
Ps. Mogłabyś odebrać telefon?
Michał Winiarski''
- Niezły żart - powiedziałam sama do siebie. - Na pewno jakaś pomyłka - próbowałam sobie to wmówić mimo, że wszyscy na mnie patrzyli. Byłam jedyną Marceliną w tej szkole, to fakt, ale czego chciał ode mnie Winiarski? - To żart - powiedziałam znów do siebie i podeszłam pod klasę. 
- Marcela. Widziałaś ?  - podeszła do mnie podekscytowana Ada. - On Ciebie szuka. Opis pasuje tylko do Ciebie. Mówiłam, że mu się spodobałaś ? - dodała.


__
Ktoś to czyta :)?

6 komentarzy:

  1. Ja też czytam, ofc ;3 ale się porobiło, uhuhuhuhuhuhuhuhu :)
    szczerze? zdziwiła mnie trochę jej reakcja na wieść o rodzeństwie, no ale cóż różnie ludzie przyjmują takie rzeczy. ciekawi mnie kim był ten nieznajomy w parku i czy Marcela w końcu odezwie się do Michała, czy jednak dalej będzie uważać, że to głupi żart :) czekam na następny! ;3 / trollmucik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie,że tak ;) Ciekawie się zapowiada,czekam na następny rozdział :3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytam i chętnie poczytam dalej :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń